z rana
Całą noc się głowie nad problemem, który zaprząta mi ostatnio głowę. Prócz alkoholowo-szpitalnych oczywiście, o których w szczególe może wkrótce napisze. Ten jest inny. No błahy jeśli weźmiemy pod uwagę głód i wojny, ale jest. Już dawno nie miałam takiego dobrego humoru. Jak nic - motyle w brzuchu to sprawiły. Nie ma co się oszukiwać. Zawsze jak ktoś się kręci obok i jakimś tam zainteresowaniem darzy to się uginam. Najgorzej, że to było tam i to był on, czyli nie to miejsce, nie ten czas, nie ta osoba. I jak to zwykle bywa, kiedy czar prysł a bajka się skończyła, pojawiło się rozczarowanie. Może to jednak tylko taki tydzień beznadziejny. Może jednak będzie lepiej. Może...